Zapewne nie było by w tym nic dziwnego jeżeli planowalibyśmy tą sesje z wyprzedzeniem, każdy nastawił się psychicznie itd.
Ale w tym przypadku było wszystko działo się tak szybko że Aneta i Tomek, bo o nich tutaj mowa, mieli dosłownie dzień na zastanowienie 🙂
A wszystko zaczęło się od naszej rozmowy jeszcze na przygotowaniach. Z racji że też planowałem urlop z rodziną po całym sezonie, zapytałem gdzie wybierają się w podróż poślubną.
Jak się okazało wylatywali na Wyspy Kanaryjskie, a dokładnie na Fuerteventure zaraz w poniedziałek po swoim ślubie, a ja z rodzinką w czwartek w tym samym tygodniu 🙂
Moja propozycja że zrobimy sesję w tym miejscu padła tylko raz i chyba wszystkim nam się zaświeciły oczy 😀
I tak tydzień po ślubie zrobiliśmy sesję 4800 km od domu, na nieznanych lądach 😀 pełną przygód i wyboi 🙂 ale na pełnym luzie bez krawatów , welonów tylko z mocnym wiatrem we
włosach i miłością tych dwóch wspaniałych osób 🙂
Początkowe zdjęcia niczym zrobione na innej planecie! Piasek po horyzont i oni zakochani. Pięknie zdjęcia!